Jesienna depresja wśród internautów / wp.pl

        

Data publikacji: 19 listopada, 2013

Autor: Izabela Kielczyk

Pogorszenie nastroju, narastająca irytacja, marazm – typowe objawy tzw. jesiennej depresji wywołanej brakiem światła, zmianą czasu letniego na zimowy, spadkiem temperatury za oknem. Jak sobie z nią radzić? 

39 proc. internautów, którzy wzięli udział w ankiecie Wirtualnej Polski, przyznaje, że dopadła ich jesienna depresja. Izabela Kielczyk, psycholog biznesu mówi, że jesiennemu spadkowi nastroju winna jest pogoda, która nie sprzyja kreatywnemu myśleniu i twórczej energii. – Jeszcze przez parę tygodni będziemy czuć się ospali, rozdrażnieni, zestresowani ilością codziennych obowiązków, pracą – mówi Kielczyk.

 

Z badań wynika, że 10 proc. Polaków zmaga się z jesiennym spadkiem nastroju. Jak rozpoznać symptomy? – Wzrasta niechęć do robienia czegokolwiek, narasta uczucie smutku i przygnębienia. Niektórzy są po prostu apatyczni, zakopują się w gąszczu papierów, odwlekają w czasie realizację powierzonych im zadań, u innych wzrasta irytacja, są niecierpliwi, a nawet opryskliwi dla bliskich i współpracowników. W efekcie pracują chaotycznie i nieprofesjonalnie – podkreśla psycholog.

 

Jesienne przesilenie wzmaga nawał zawodowych obowiązków, dopinanie „budżetów”, kończenie projektów biznesowych. – Czasami jest tak, że niechęć do pracy nie ma nic wspólnego z jesienną depresją, ale np. wypaleniem zawodowym. Dlatego warto zastanowić się z czego wynika spadek nastroju, być może podłożem są zbyt małe zarobki, pracoholizm lub wypalenie zawodowe. Warto poznać przyczyny, bo tylko wtedy możemy znaleźć rozwiązanie. Jeśli niepokojące objawy trwają dłużej niż 2-3 tygodnie, warto skonsultować się z psychologiem – mówi Kielczyk.

 

Kluczem do sukcesu jest dystans. – Nie wyolbrzymiajmy terminu: jesienna depresja. Są lepsze i gorsze dni. Grunt to zaakceptowanie stanu rzeczy. Nie nastawiajmy się zatem pesymistycznie, nie wmawiajmy sobie, że nic nam się nie uda. Nawet jeśli kilka rzeczy zawaliliśmy, miejmy w głowie tę jedną, która się udała. Jeśli jednego dnia damy sobie przyzwolenie na zrobienie czegoś na 80 a nie 100 proc., to następnego dnia okaże się, że wydajność wróci. Nie oczekujmy od siebie wyrobienia 200 proc. normy – mówi psycholog.

 

(…)