Świąteczne last minute / Polskie Radio 24

        

Data publikacji: 19 grudnia, 2013

Autor: Izabela Kielczyk

Co roku obiecujemy sobie, że zakupy na święta zrobimy z odpowiednim wyprzedzeniem, a wychodzi jak zawsze, czyli na ostatnią chwilę. W tym roku aż 64 proc. Polaków planuje zrobić zakupy dopiero w tygodniu poprzedzającym święta.

Mieliśmy zrobić zakupy świąteczne wcześniej, aby uniknąć potem stresu i pośpiechu, a jak zawsze pojawiły się ważniejsze sprawy do załatwienia i „obudziliśmy się” na tydzień przed 24 grudnia. W centrach handlowych tłok, a my się denerwujemy, że nie zdążymy zrobić potrzebnych zakupów. Święta last minute to coraz częstszy scenariusz w polskich domach, a można go przecież uniknąć.

– Człowiek tak ma, że lubi odkładać wszystko na ostatnią chwilę. Niestety my Polacy zapędzamy się trochę w robotę. Chcemy dokończyć wszystkie projekty i nagle widzimy, że jest już 24 grudnia i niektórzy jeszcze tego dnia kupują prezenty, kończą projekty, ponieważ tego wymagają klienci, którzy chcą mieć wszystko zrobione do końca roku. Inni natomiast biorą urlopy na weekend i 23 grudnia idą na zakupy – tłumaczyła w PR24 Izabela Kielczyk, psycholog biznesu.

Korki, tłok, stres – świąteczna gorączka w pełni można rzec, ale chyba nie w tym rzecz, aby święta kojarzyły nam się z taką gonitwą i nerwami.

– Zapominamy, że do świąt trzeba się przygotować wcześniej. Nawet wigilie firmowe organizowane są na ostatni moment. Nikt dwa miesiące temu nie pomyślał, czy w ogóle pracownicy chcą takiego spotkania. W ogóle żyjemy w czasach, gdy wszystko robi się na szybko. Sami także nakładamy sobie coraz więcej obowiązków. W ostatni dzień będą i prezenty, i zakupy spożywcze, i gotowanie, aż w końcu usiądziemy i będziemy zmęczeni w te święta – mówiła Gość PR24.

Przedświątecznej gonitwy można uniknąć, ale potrzeba odrobiny dyscypliny i organizacji. Nie chodzi tylko o dokonywanie zakupów z pewnym wyprzedzeniem, ale także zrobienie odpowiedniej ich listy oraz rozdział obowiązków. Wtedy święta będą naprawdę przyjemnym przeżyciem, a nie coroczną traumą.

PR24/Grzegorz Maj

posłuchaj audycji: